sobota, 15 listopada 2014

Prolog

Życie nastolatki nie jest proste, nie wtedy, kiedy nie wiemy co tak naprawdę przed nami. Przejmujemy się rzeczami nieważnymi, bo nie wiemy co jest ważne w naszym życiu. W tym okresie uważamy, że możemy przewidzieć co nas spotka i że głupie gadanie rodziców to tylko ICH błędy z przeszłości, że teraz są inne czasy. Nie zgodzimy się z tym do puki nie przeżyjemy tego sami. Nasi rówieśnicy, sympatie... co oni o nas myślą? A raczej co my o nich myślimy? Jestem teraz nastolatką, jak chyba większość z was i również mam swoje pasje, nie jedną, jestem niezdecydowana i ciągle podciągam poprzeczkę. Jednak kiedy już poczujesz, że masz wszystko, wszytko czego chcesz i nagle to tracisz... tak nagle, bez powodu. Co czujesz? W takich chwilach trzeba zachować zimną krew i iść przed siebie- takie jest moje zdanie. Możecie się z tym nie zgadzać, dla mnie też to było niemożliwe. Każdego z nas to zaboli, od razu nie pójdzie w zapomnienie. Kochasz kogoś? Daj mu wolność, niech żyje po swojemu, skoro tego pragnie. Nie zabronisz, nic nie zrobisz. Jak kochasz to kochaj, ale nic na siłę. Tak gadam i gadam, a wy nie wiecie o co chodzi. Opowiem teraz historię, która wydarzyła się nieco wcześniej... Historia dziewczyny takiej jak my wszyscy. Jej życie jest pełne niespodziewanych historii, których być może się nie spodziewamy.. Cóż wystarczy poczekać, aż wszystko się rozkręci.. Zaczynamy ...

 ~*~*~*~

Koniec szkoły, początek wakacji.. Dla niektórych to spełnienie marzeń, można zacząć wszystko od nowa. Różne wyjazdy, za granicę do pięknych miejsc, to nie dla mnie, niestety. Gdybym mogła.. Ale są rzeczy ważne i ważniejsze i nic z tym nie zrobimy. Wtedy ja Clarie Anderson miałam taki dzień- zakończenie roku szkolnego. Uczęszczam do LO*, druga klasa. Bywa to męczące, ale jak już przychodzi koniec, to czasem mimo wszystko się tęskni. Ludzie, których uwielbiasz i nienawidzisz. Ale skończmy ten temat.
Smacznie sobie spałam kiedy nagle obudził mnie głośny dźwięk, tak to był budzik. Trzepiąc ręką po całej szafce wreszcie udało mi się trafić w mały punk "OFF". Przewróciłam się dwa razy na boki i w końcu dotarło do mnie iż dzisiaj zakończenie roku. Gwałtownym ruchem zwaliłam kołdrę na podłogę. Usiadłam na łóżku i ogarnęłam moje włosy, które kleiły mi się do twarzy. No to czas wstawać! Podniosłam się z łóżka i ruszyłam w stronę łazienki. Umyłam dokładnie twarz, a włosy związałam w niedokładną kitkę. Jeszcze przez chwilę przyglądałam się swojemu odbiciu w lustrze. Starałam zachować uśmiech jaki dotychczas mi towarzyszył. Zawróciłam do mojego pokoju gdzie miałam naszykowane ubrania na koniec. Ubrałam koronkową, białą sukienkę i czarne rajstopy. Do tego w planach miały być białe balerinki. Po ubraniu się rozpuściłam kitkę i dokładnie uczesałam włosy, które pod koniec związałam w warkocz. Postanowiłam zrobić sobie delikatny makijaż, więc poszłam po kosmetyczkę i przed wielkim lustrem w pokoju zaczęłam się malować. Były to tylko kreski, biały cień do oczu i kilka machnięć pędzelkiem z pudrem. Byłam mniej więcej gotowa. Zeszłam do kuchni gdzie siedziała moja mama i oglądała jakiś program kulinarny w telewizji. Zakradłam się i sięgnęłam po płatki z najbliższej szafki. Moja mama z refleksem godnym podziwu odwróciła głowę i od razu wtrąciła:
- Wiedziałam, najpierw zjesz kanapkę!- zawsze tak mówiła, kiedy będąc jeszcze małą dziewczynką podjadałam słodycze z szafek. Ja zawsze z obrażoną miną ulegałam, jakoś nie zamierzałam dyskutować, a co dopiero teraz. 
- Jakbym się nie zakradła i tak mnie usłyszysz.- powiedziałam i ruszyłam po chleb. 
Posmarowałam go masłem i nałożyłam szynkę i sałatę. Na to jeszcze plasterki ogórka. Wiedziałam, że po tym nie będę miała ochoty na nic innego. Usiadłam na kanapie obok mamy i podpatrywałam co ogląda. Niestety program właśnie się skończył. Mama zgasiła telewizor. 
- Jedz szybko bo się spóźnisz! Ciągle mam ci o tym przypominać?- powiedziała z uśmiechem.
Po zjedzeniu kanapki byłam gotowa, no jeszcze tylko zęby, które od razu umyłam. Wzięłam prezenty dla nauczycielek i żegnając się z mamą ruszyłam w stronę szkoły, nie była ona daleko. Kilka ulic i byłam na miejscu. Przed wielkim budynkiem zebrały się już tłumy. W tych tłumach zauważyłam mojego chłopaka- Chrisa. Byliśmy ze sobą od niedawna, jednak czułam, że coś z tego będzie. Jeszcze nikogo tak nie kochałam. Podbiegłam do niego i przytuliłam bardzo mocno. Był ubrany w białą koszulę z krawatem i czarne spodnie. Jak zwykle przywitał mnie z uśmiechem.
- Witaj księżniczko, czekałem na ciebie. Jak ci minęła noc?- zapytał.
Ja wpatrzona w jego uśmiech i białe zęby odpowiedziałam:
- Nie było źle, a jak u ciebie? Jeny, pomyśleć, że to już koniec... 
Nie odpowiadając złapał mnie za rękę i razem weszliśmy do hali, gdzie odbywało się zakończenie. Zajęliśmy miejsca. Czekałam jeszcze tylko na jedną osobę, moją jak dotychczas najlepszą przyjaciółkę- Melanie. Była nieśmiała, ale kiedy już się ją pozna, cudowna dziewczyna. Wszyscy już byli na miejscach, na halę przyszedł sam pan dyrektor Agnis. Popukał w mikrofon by sprawdzić działanie urządzenia. Zapadła cisza. Ta cisza nie trwała długo.. Po chwili przerwało ją uderzenie drzwi i biegnąca Melanie. Pierwszy raz w życiu się spóźniła. Z spuszczoną głową podbiegła do mnie i usiadła obok. Przytuliłyśmy się szepcząc sobie tylko cześć. Mr Agnis rozpoczął przemowę....

*~*~*~*

Kiedy dobiegł koniec wszyscy wręczyli nauczycielom prezenty i rozeszli się. Nasza trójka zatrzymała się w tym samym miejscu, przed szkołą. 
- No to już koniec- zaczęłam pierwsza- mam nadzieję że zobaczymy się w wakacje.
- Ja za tydzień wyjeżdżam to Tunezji na całe dwa miesiące, niestety, ale po wakacjach coś się zrobi- powiedziała z krzywą miną Mel.
- Ja natomiast- wtrącił Chris- Ja... Ja jadę ze starymi nad morze. Może jak wrócę to coś się wymyśli.
Uśmiech uciekł z twarzy. Wyglądało to jakby chcieli się wymigać od spotkania ze mną. Cóż, nie będę napierać. Pomyślałam i odeszłam w innym kierunku krzycząc na końcu:
- Ja już idę, spieszę się.
Kolejne samotne wakacje. Tylko ja, moje łóżko, książki i komputer. Mama nie miała wystarczająco pieniędzy żebyśmy gdzieś wyjechali. Gdyby tata żył... Ale nie miałam co narzekać, bo nigdy jakoś szczególnie się nie nudziłam. 
Szłam kolejną z ulic, aż tu nagle wpadł mi do głowy pomysł aby iść na skróty, parkiem, dawno tam nie byłam. Zawróciłam i zamiast w lewo, poszłam w prawo. Kilka kroków później zobaczyłam wokoło zieleń. Było tam tak pięknie, chyba serio dawno tam nie byłam. Wszystko tam tryskało radością, mnóstwo kwiatów, w najróżniejszych kolorach. Było idealnie. Stawiając kolejne kroki doszłam do najlepszej niespodzianki. Przede mną stała niewielka fontanna. Była do prawdy przecudowna. Mały gejzer rozpryskiwał się na wszystkie strony świata. Po jego bokach były cztery mniejsze gejzery. Podeszłam bliżej niej. W tej właśnie chwili zawiał wiatr i wszystkie krople 'rzuciły się' na mnie, przez co zaczęłam się śmiać. Nie byłam jakoś bardzo mokra, tylko trochę. Usiadłam na fontannie w bezpiecznym miejscu i włożyłam rękę do wody. Była bardzo zimna, ale jakoś nie zamierzałam jej wyciągać. Niespodziewanie straciłam równowagę i całą moją rękę 'porwała' woda. Poczułam dno. Od razu po tym, zabrałam rękę i zdałam sobie sprawę z tego, że się skaleczyłam. Spojrzałam na rękę. Nie leciała mi z niej krew. Zainteresowało mnie co takiego mnie skaleczyło, więc zajrzałam w głąb wody. Ponownie, jednak teraz delikatniej, włożyłam tam rękę. Natknęłam się na przedmiot. Od razu go wyciągnęłam. Tajemniczym czymś, które sprawiło mi ból okazał się jakiś naszyjnik. Był zardzewiały i brudny. Na średniej długości łańcuszku znajdował się jakiś medalik, jednak przez bród nie wiedziałam co to. Schowałam znalezisko do kieszeni i ruszyłam w stronę domu. Powiem, że się przedłużyło...
 Minęło kilka minut i już znajdowałam się pod domem, Weszłam jakby nigdy nic. 
- Już jestem, mamo!- krzyknęłam, zamykając drzwi. 
Nie usłyszałam odpowiedzi. Pomyślałam, że mama jest w łazience i mnie nie słyszała. Miałam rację. Po chwili zobaczyłam ją:
- Czemu tak długo?- zapytała- Martwiłam się.
- Niepotrzebnie, przedłużyło się tylko.- skłamałam. 
Mama wyciągnęła coś z kieszeni spodni i trzymała w ręce schowane z tyłu. 
- Mam coś dla ciebie...- rzekła i wręczyła mi jakieś kartki papieru. 
Bez wahania zobaczyłam co to takiego. Na nagłówku znajdował się napis : 'Akademia UnderCover zaprasza.' Wiedziałam doskonale o co chodzi. Najwspanialsza akademia konna, moim marzeniem było tam pojechać. Skoczyłam mamie na szyję i dałam wielkiego buziaka w policzek. 
- Jesteś najlepsza! Ale zaraz zaraz- przerwałam- Skąd wzięłaś pieniądze, aby mi to sfinansować?.
- To już moja sprawa kotku, a teraz przygotuj się do pakowania, obóz już za tydzień !

*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Okej, kilka słów ode mnie.:
Przepraszam, że to tak długo trwało, ale miałam mały wypadek z tekstem w tym rozdziale, wszystko co napisałam zamieniło się w jakieś znaki i nie wiedziałam jak to 'odczarować'. Na szczęście, nie wiem jakim cudem, zapisałam to sobie w innym pliku. Jak tylko go znalazłam zaczęłam kontynuacje i oto dzisiaj jest! Mam nadzieję, że wam się podoba i czekam na opinię.! Jest mi miło, że ktoś tu zagląda. Jesteście świetni, pozdrawiam was kochani :D

AlvyWays :>

2 komentarze:

  1. W końcu :D Z niecierpliwością oczekiwałam na ten prolog.
    Ciekawi mnie czemu Chris i Melanie tak dziwnie zachowywali się po ceremonii zakończenia szkoły, ale może to po prostu moje bezpodstawne przypuszczenia. Ogólnie rozdział bardzo mi się podoba. Masz świetny styl, który nie nuży :)
    To na tyle z mojej strony. Pozdrawiam i weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze myślisz :* I dzięki, bo czekałam na twój komentarz :D

    OdpowiedzUsuń